wtorek, 5 stycznia 2016

*ROZDZIAŁ 2*

Obudziłam się dziś bardzo wcześnie,bo już o 5 rano. Nie miałam pojęcia,co mam robić,więc mimo tego,że nie wolno w nocy wychodzić z pokoi adeptom tak młodym jak ja,wyszłam na korytarz. Pomyślałam,że pójdę do Kasi. Ona wstaje o 5 i rysuje. Lubię oglądać jej rysunki,robi to mimo zakazu posiadania czegokolwiek. Kasi rysuje zwierzęta ze swojej planety i piękne krajobrazy. Jednak zanim dotarłam do jej pokoju obok mnie przemknęła obok mnie zakapturzona postać. Tajemnicza osoba biegła bardzo szybko. Postanowiłam ją jednak śledzić. Po chwili odkryłam,że jest to mężczyzna,ponieważ kaszlnął głośno i odwrócił się w moją stronę. Jednak nie rozpoznałam jego twarzy. Stwierdziłam,że nic tak nie zdziałam i zawróciłam do Kasi. Gdy tylko weszłam do jej pokoju,od razu wszystko opowiedziałam:
- Ale jak to? Po prostu szłaś i wpadł na Ciebie mężczyzna?!-spytała dziewczyna,lekko zszokowana całą historią.
- No tak! Przebiegł obok i potem kaszlnął i odwrócił się i ja...
- Poczekaj Ahsoko! Wszystko na spokojnie. Wiemy,że to mężczyzna,dość wysoki i miał ciemną szatę z kapturem-wyliczała Kasi.
Była opanowana i mówiła spokojnie. Była godna tytułu padawana. Postanowiłyśmy iść i szukać tego mężczyznę. Kasi poszła w stronę archiwum,a ja w stronę ogrodów. Po chwili zza rogu wyłoniła się moja przyjaciółka. Kiwnęła do mnie ręką. Podeszłam do niej i spojrzałam we wskazaną stronę. Siedział tam przy biurku i chował głowę w ramionach. Kasi podeszła do niego i pociągnęła mnie za sobą. Gdy zbliżyłyśmy się do niego,podniósł się i spojrzał na nas. Teraz obie wiedziałyśmy,kim jest nasz tajemniczy gość:
- Kim jesteście? Czego chcecie? Kolejne problemy,które na mnie ktoś zrzuci?!- wrzeszczał jeszcze przed chwilą nieznajomy mi chłopak.
- Spokojnie... Jestem Kasi,a to jest moja przyjaciółka Ahsoka. Nikt nie będzie nic na Ciebie zrzucał. Powiedz nam co się stało-mówiła dziewczyna.
- Jestem padawanem. Mam problem,bo nikt mnie nie rozumie. Ani mój mistrz,ani Rada Jedi. Nikt!- mówił z wyrzutem.
- A może jak nam powiesz,kim jest Twój mistrz,to Ci pomożemy?-spytała Kasi.
- Obi-Wan-odparł- Obi-Wan Kenobi jest moim mistrzem.
- Nazywasz się Skywalker,prawda? Anakin Skywalker?- kolejne pytanie padło z ust mojej przyjaciółki.
- Tak. Skąd wiesz? Ja... Nie mogę Wam powiedzieć. To bardzo osobiste. Idźcie już,nie chcę by ktoś miał mój problem na głowie- powiedział smutno.
Wyczułam w jego głosie nutkę niepewności. Nie chciał nic powiedzieć,ale wewnętrznie jego dusza była rozdarta.
- Powiedz,proszę...- powiedziałam cicho.
- Rada nie chce mnie dalej szkolić. Mówią,że mam niepewną przyszłość. Przeszkadzam im,we wszystkim - wydusił i opadł bezsilnie na blat biurka.
- Nie mów tak. To niemożliwe. Słyszałyśmy o Tobie wiele. Jesteś wspaniałym Jedi- powiedziała Kasi,kładąc rękę na jego barku.
- Dziękuję Ci,nikt mi tego jeszcze nie powiedział. Jesteś miła- rzekł Anakin,już spokojnie- A teraz idźcie. Pomogłyście mi. Jeszcze się Wam kiedyś odwdzięczę.
- Do zobaczenia!-powiedziałyśmy obie jednocześnie.
- Do zobaczenia!- powiedział Anakin lekko się uśmiechając.
Wyszłyśmy z archiwum i poszłyśmy na śniadanie. Kai i Zeetaraa czekali już na nas przy naszym stole.
-Dziewczyny,gdzie Was wcięło?! Czekamy już z pół godziny!- zaśmiała się Zeetaraa.
- Nigdzie- powiedziała Kasi i spojrzała na mnie porozumiewawczo- Zaspałyśmy.
Zeetaraa miała nam dużo do powiedzenia o dzisiejszym budzeniu Kai'a. Mały wczoraj znalazł kamień w ogrodach i położył go pod drzwiami pokoju. Gdy Zea je otworzyła,nie zauważyła kamienia i wywinęła orła. Kai wstał z łóżka i zaczął po nim skakać,dzięki czemu złamał deskę i wpadł do środka. Tym razem Zea śmiała się i prawie się udusiła. My także parsknęłyśmy śmiechem. Po śniadaniu poszłyśmy zgłosić mistrzowi Yodzie zepsucie się łóżka Kai'a. Obiecał,że mały dostanie nowe. A mnie nadal rozpierała duma,że udało nam się pomóc Anakinowi. Potem byłam w archiwum i czytałam książkę. Nagle zjawił się ktoś,kogo się nie spodziewałam.
-Ara! Co tutaj robisz?
- Nic,spokojnie. Przyszłam sobie z Tobą pogadać. I mam dla Ciebie pewien układ.
- Nic mi nie zrobisz!
- Jeśli zrobisz,co Ci każę,to owszem,nic Ci nie zrobię!
Chwyciła mnie za szatę i przycisnęła do ściany.
- Posłuchaj mnie,Ty togrutańskie ścierwo! Masz....
Nie dane jej było skończyć.
- Zostaw tę małą Togrutankę,padawanko!-wrzasnął.... Anakin.
Ara spłoszyła się i odeszła. Anakin podszedł do mnie i spytał,czy nic mi nie jest. Powiedział też,że powinnam się poskarżyć do mistrza Yody. Nie lubię skarżyć,bo uważam,że pięciolatka też ma swój honor. Podziękowałam Anakinowi i poszłam na obiad. Zeetaraa i Kasi śmiały się z Kai'a,który jedząc czekoladę usmarował sobie całą twarz i jego cera zmieniła kolor na brązowy. Później byłam w ogrodach z dzewczynami i małym,który zaopatrzył się w buty. Po dwóch godzinach musieliśmy iść do jego pokoju pomóc składać łóżko,które już przyniesiono. Zeszło nam ze trzy godziny,bo Kai biegał i roznosił części po całym pokoju. Potem była kolacja. Zjadłam szybko i poszłam zobaczyć Kai'a,który był już umyty w nowym łóżku. Następnie poszłam do siebie i zasnęłam prawie od razu.

---------------------------------------------------
Jest wreszcie ten wyczekiwany 2 rozdział! Podoba się? Piszcie w komach! Pozdrawiam, She's From Coruscant.

4 komentarze: