*10 lat później*
Obudziło mnie światło wpadające do pokoju przez okno. Zapomniałam zaciągnąć żaluzję. Trudno... Leżałam w łóżku przez dobre 15 minut. Nic mnie dzisiaj nie obchodziło,ale zdecydowałam się wstać. Ubrałam się,umyłam i wyszłam z pokoju. Natknęłam się na Kasi. Została mianowana Jedi dwa tygodnie temu. Tak samo Zeetaraa. Zazdroszczę im tego szczęścia. Ara nadal nie jest Jedi. Tren odszedł z zakonu. Wszystko się zmieniło przez ten czas. Wojna... Misje z mistrzynią Luminarą i kolejne ofiary w cywilach. Z rozmyślań wyrwała mnie przyjaciółka:
- Hej,młoda! Co jest?
- Nic. Zastanawiam się,kiedy to wszystko się skończy. Mam już dosyć tej wojny i tych wszystkich zobowiązań.
- Musisz przetrwać,Ahsoko. Wiem,że to trudne,ale myślę,że razem damy radę-powiedziała dziewczyna i przytuliła mnie mocno.
- Ahsoka! Ahsoka! Poczekaj! Hej,tutaj jestem!
Odwróciłam się,ujrzałam twarz osoby,która mnie wołała. Podbiegłam i przytuliłam chłopaka.
- Soka! Muszę Ci coś powiedzieć. Ja......
Jak to! Co się stało? Usiadłam na łóżku. Zdałam sobie sprawę,że to był sen. Że nadal mam 5 lat. Postanowiłam wstać. Ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Zeetaraa prowadziła Kai'a,a obok szła Kasi. Opowiedziałam im mój sen.
- Wow,Ahsoka! Super sen. Mnie to się tylko koszmary śnią- mówiła Zeetaraa.
Doszliśmy do stołówki i usiedliśmy przy naszym stole. Przywitała mnie mistrzyni Luminara. Odwzajemniłam uśmiech i zabrałam się za jedzenie. Tosty,których ogromne ilości codziennie pożerali wszyscy padawanowie były naprawdę przepyszne. Zobaczyłam w drzwiach Anakina,który jak zwykle spóźnił się na śniadanie.
- Cześć Wam. Jak się spało? - zapytał siadając obok Kasi.
- Było ok. Ale patrząc na Ciebie to chyba nie najlepiej - stwierdziła Zeetaraa uśmiechając się szelmowsko.
Rzeczywiście nie wyglądał zbyt dobrze. Jakby go w drodze tutaj przejechał walec drogowy. Włosy rozczochrane,ale najlepsze jest to,że przyszedł do nas.....w piżamie.
- Anakinie,nie chcę Cię martwić,ale zdaje się,że masz na sobie piżamę-powiedziałam najbardziej dyplomatycznie jak potrafiłam.
- Że co?! Ooo,faktycznie. O tej godzinie jeszcze śpię-odparł i popędził do siebie,aby się przebrać,bo jeszcze ktoś go zobaczy.
Nasze zadowolenie przerwała Ara,tym razem bez pupilka.
- Ooo! Jaki piękny widok! Odmieniec,wyprana w jagodach,wywłoka i mały wypierdek. Jakie to słodkie! I jeszcze Skywalker we własnej osobie! Mieliśmy już okazję się poznać. Ale nie wiedziałam,że teraz łazisz za tą bandą idiotów! Żal mi Ciebie,Anakinie,inteligentnego człowieka przekupiły bachory.
- A mnie jest Ciebie żal! Widać,że jesteś niewychowaną,cyniczną dziewuchą,córką Mandalorian. Oni są bardziej sympatyczni niż jakiekolwiek stworzenia w Galaktyce,a Ty masz czelność ich obrażać. To moi przyjaciele,mała łajzo. I nic Ci do tego,lepiej niech tak zostanie-obronił nas Anakin.
- Odmieńcu,pamiętasz może,jak Twój pamiętnik zniknął? No więc proszę,znalazłam go. W pokoju twojej niebieskiej koleżanki.
A ty,niebiesko-skóra,zgubiłaś komunikator,prawda? Oddaję spod zaboru tej ludzkiej wywłoki- oskarżała dziewczyna.
- Jak to? O co tutaj chodzi? Zeetaraa? Zabrałaś mój pamiętnik?-zapytałam zdenerwowana.
- Nie. Nigdy nic Ci nie zabrałam. A Ty,Kasi? Mój komunikator? Co jest?- wrzeszczała Zea.
- Zeetaraa,jak możesz tak myśleć? Jestem Twoją przyjaciółką!- łkała Kasi,nie wiedząc co robić.
- Byłaś nią,nie chcę Cię więcej widzieć! Ciebie też,bezpodstawna oskarżycielko,Ahsoka!
Kasi rozpłakała się na dobre. A ja nie wiedziałam,co powiedzieć. Anakin objął dziewczynę silnymi ramionami,a ona wtuliła się w jego ciało. Nie przestała jednak płakać. Ja też ją pocieszałam. Kai siedział przy stole i zajadał tosty. Mały nie wie,o co chodzi. Może tak będzie lepiej.
-Pomyślmy. Ara miała pamiętnik Ahsoki i komunikator Zeetaary. A jakim cudem dostała się do pokoju Zei i Twojego,Kasi? - spytał Anakin.
- Nie wiem. W ogóle nic z tego nie rozumiem.
- Ahsoko,sprawdź proszę,czy to Twoje pismo?
- Nie. Ja nie piszę drukowanymi literami,umiem normalnie.
- Idziemy. Trzeba to wyjaśnić.
Poszliśmy do pokoju Zeetaary. Zapukał Anakin. Wpuściła nas,o dziwo.
- Zeetaraa, musimy Ci coś pokazać. W pamiętniku nie ma pisma Ahsoki. Więc to nie jej. A Twój komunikator? Miałaś jakoś oznaczony?
- Tak. Miałam wizytówkę w kontaktach.
- Sprawdź proszę.
- Wszystko się zgadza,ale... Czekajcie. W moim komunikatorze była moja rodzinna planeta w miejscu zamieszkania. A tutaj jest Coruscant!
- Oszukała Was,chciała zniszczyć Waszą przyjaźń- powiedział Anakin.
Dziewczyny przytuliły mnie do siebie. Po chwili zrozumiałam,że czegoś tutaj brakuje.
- Kai! Został w stołówce! - wrzasnęłam.
Pobiegliśmy do stołówki,a przy stole siedział Kai,nadal w tym samym miejscu i jadł tosty. Postanowiliśmy iść już na trening do Arborteum. Pożegnaliśmy Anakina i ruszyliśmy. Nasz ukochany mistrz Yoda czekał już na nas. Jak zwykle,najlepiej wychodziło Kasi. Zeetaraa poprawiła umiejętności i zręcznie walczyła z Kasi. Ja pojedynkowałam się z Milteą Ramirez. A Kai ćwiczył z mistrzem Yodą. Przegapiliśmy obiad,więc zeszliśmy do stołówki dopiero na kolację. Gdy zjedliśmy,w drodze do pokoi rozmawialiśmy na temat dzisiejszego dnia. Weszłam do pokoju i nie zdążyłam zamknąć drzwi,gdyż za mną stała mistrzyni Luminara.
- Ahsoko,wyśpij się dobrze,bo jutro ważny dzień.
-Dobrze. Dobranoc,mistrzyni!
- Dobranoc,Ahsoko!
Napisałam notkę do pamiętnika,zgasiłam światło i zasnęłam.
---------------------------------------------------Mam 4 rozdział. Jak się podoba? Piszcie w komentarzach!
Pozdrawiam. She's from Coruscant.
niedziela, 31 stycznia 2016
sobota, 23 stycznia 2016
★ROZDZIAŁ 3★
Gdy się dzisiaj obudziłam,czułam się jakbym w ogóle nie spała. Wszystko się zmieniło,kiedy poszłam do toalety,umyłam się (prawie wywaliłam się pod prysznicem) i ubrałam szatę adeptów. Bardzo lubię te nasze ubrania,bo są wygodne i fajnie się je nosi. Sprzątnęłam pościel i wyszłam na śniadanie. Po drodze spotkałam Zeetareę prowadzącą Kai'a za rękę. Zdawało mi się,że była lekko zdenerwowana (była czerwona na twarzy a jej oczy zmieniły kolor na złoty).
- Co się stało? - spytałam trochę sarkastycznie.
- Ten dzieciak doprowadzi mnie do białej gorączki! Wchodzę do jego pokoju,naciskam guzik od drzwi i ledwo co przekroczyłam próg miałam na głowie wiadro! Kilka sekund później poczułam że w coś wdepnęłam. Nie chcesz wiedzieć co to było!
- Zeetaraa wlazła w gówno! - wrzasnął Kai śmiejąc się wniebogłosy.
Także wybuchłam śmiechem. Wtedy natknęliśmy się na Kasi. Gdy opowiedzieliśmy jej cała historię,myślałam,że padnie ze śmiechu. Na śniadaniu spotkałam osobę dobrze mi znaną,ale mniej lubianą. Ara siedziała przy swoim stoliku i jadła kanapki z serem. Postanowiłam na nią nie patrzeć i nic nie mówić. Usiadłam i włożyłam na talerz gruszkę i sałatkę owocową. Wtedy do sali wszedł nie kto inny jak Anakin.
- Dzień dobry,moi kochani adepci! - krzyknął do nas,gdy przechodził blisko.
- Dzień dobry! - odpowiedzieliśmy,a ja lekko się uśmiechnęłam.
Widziałam,że poszedł do stołu niedaleko Rady Jedi. Tam siedzą padawanowie. Gdy zjedliśmy,mieliśmy zejść na trening do Arborteum. Dziś mistrz Yoda uczył nas posługiwać się Mocą. Najlepiej wychodziło Kasi. Zeetaraa była nadal wściekła,więc nie mogła się skupić. Ja otrzymałam skromną pochwałę,bo ani razu nie upuściłam żadnego z przedmiotów. Kai musiał jeszcze dużo ćwiczyć. Dwa razy zrzucił sobie kamień na głowę. Wtedy przyszła mistrzyni Aayla Secura. Mówiła o tym,że będą zbierać Radę z powodu ważnych spraw,które zawisnęły nad Coruscant. Mistrz Yoda powiedział jej o Kasi. Mistrzyni Secura nie ma padawana. Zostaliśmy poinformowani o tym,że wybory adeptów na padawanów nastąpią dziś o godz. 15. Poszliśmy na obiad. Dzisiaj były ziemniaki z sosem miodowym. Potem mieliśmy isć do sali wyboru. Stanęliśmy na środku. Przywitał nas mistrz Yoda.
- Witajcie drodzy adepci! Dziś dla niektórych z was dzień niezwykły będzie. Wybrani zostaniecie na padawanów. Zaczynać chyba możemy.
Na środku stanęła mistrzyni Adi Gallia.
- Miltea Ramirez- rzekła.
Potem zobaczyłam mistrza Plo Koona.
- Shantall Morgan
Następnie wystąpiła mistrzyni Aayla Secura.
- Kasi Sha'rill
Widziałam też Shaak Ti.
- Zeetaraa Shan.
Mój kochany klan się rozpada. Zostałam tylko ja i Kai.
Wtedy ujrzałam mistrza Ki-Adi Mundi'ego.
- Ara Bardotta.
Odezwała się Luminara Unduli.
I wtedy usłyszałam coś,czego nigdy się nie spodziewałam. Nie miałam tego nawet na myśli
- Ahsoka Tano.
Byłam zszokowana. Ale stanęłam obok mistrzyni i słuchałam dalej.
Była jeszcze Mavra Zane.
- Kai Reees.
Po mnie i Kai'u przydzielono jeszcze wielu adeptów. Byłam z siebie dumna,bo udało mi się zostać padawanem. Mistrzyni Luminara spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- To nowy rozdział Twojego życia,młoda padawanko.
- Dziękuję,że mistrzyni umożliwiła mi rozpocząć ten rozdział.
- Ależ nie masz za co dziękować,Ahsoko. Jesteś bardzo silna Mocą,czuję w Tobie duży potencjał,nie zmarnuj życiowej szansy i pamiętaj,drugiej nie będzie.
- Rozumiem.
Mistrzyni powiedziała jeszcze,żebym spakowała swoje rzeczy,bo dostanę nowy pokój. Weszłam do maleńkiego pokoiku i otworzyłam torbę. Spakowałam wszystkie szaty,buty,mydło,komunikator,treningowy miecz świetlny i pamiętnik. Po chwili do drzwi zapukała mistrzyni Luminara.
- Ahsoko,jesteś gotowa?
- Tak,już idę.
Otworzyłam drzwi i podążyłam za Unduli. Wreszcie zatrzymałyśmy się przed biało-srebrnymi drzwiami. Mistrzyni otworzyła mi i weszła do środka.
- Pokaż,co tam spakowałaś.
Wyciągnęłam wszystko z torby,a moja mentorka uśmiechnęła się,wyraźnie rozbawiona.
- To wszystko nie będzie Ci już potrzebne. Nowe szaty masz w komodzie. Miecz Ci się przyda,o tym nie pomyślałam,buty są w rogu przy komodzie. Pamiętnik możesz zostawić. Mydło zanieś sobie do toalety. Komunikator schowaj i nie zgub,bo będziemy miały problem,a tego nie chcemy. Łóżko masz duże,więc powinno Ci pasować. Idę do mistrza Yody,a Ty przebierz się i przyjdź na kolację,spotkasz innych padawanów,z którymi być może się zaprzyjaźnisz. No i zobaczysz starych przyjaciół. Do zobaczenia w stołówce,młoda padawanko.
- Dobrze,mistrzyni. Do zobaczenia.
Rozpakowałam się,a później przebrałam się w szatę. Była ładniejsza niż te stare. Buty trochę za duże,ale wygodne. Poprawiłam jeszcze kilka drobiazgów,bo uważałam,że musi być idealnie. Zeszłam do stołówki. Zobaczyłam Kasi,która pięknie wyglądała w krótkich włosach z małym warkoczykiem,Zeetareę,której głowoogony zdobiły teraz złote pierścienie i Kai'a,który chwalił się wszystkim nowymi ubraniami. Podeszłam do nich.
- Ślicznie wyglądasz,Ahsoko! - powiedziała Kasi i mocno mnie przytuliła.
Zeetaraa także uścisnęła mnie i zwróciła się do mnie.
- Gdzie masz swój pokój?
- Pokażę Wam po kolacji.
- Ja mam na drugim piętrze,Kasi parę pokoi dalej,a Kai nade mną na trzecim piętrze.
- Ja mam na pierwszym.
- Fajnie masz, nie musisz tyle po schodach wchodzić. Chodź, siadaj!
Usiadłam i zabrałam się za jedzenie. Byłam głodna. Bardzo głodna. Po chwili obok mnie usiadła trochę starsza dziewczynka rasy ludzkiej.
- Cześć,jestem Miltea. Mam 7 lat. A Ty? Jak się nazywasz?
- Mam na imię Ahsoka i mam 5 lat.
- Zostaniesz moją koleżanką? Mam pokój obok Ciebie.
- Jasne. Będziemy sąsiadkami.
Po kolacji razem z Kasi,Zeetaraą,Kai'em i Milteą poszłam do siebie. Pokazałam im pokój. Miltea pobiegła do swojego pokoju,a ja jeszcze na górę zobaczyć pokoje przyjaciół. Najbardziej podobał mi się pokój Kasi,taki prosty i spokojny,zaś w pokoju Zeetary był nieład i energia. Pożegnałam się z przyjaciółmi i zeszłam na dół. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili w drzwiach ujrzałam mistrzynię Luminarę.
- Witaj Ahsoko! Chciałam tylko sprawdzić,czy jesteś już u siebie.
Wszystko w porządku?
- Tak!- powiedziałam rozradowana.
- W takim razie,dobranoc!
- Dobranoc!
Poszłam się umyć, przebrałam się w piżamę i umyłam zęby. Napisałam jeszcze notatkę do pamiętnika,zgasiłam światło i zasnęłam.
---------------------------------------------------I jak Wam się podoba rozdział 3? Mam nadzieję,że będzie Was tutaj coraz więcej ;) Do zobaczenia w kolejnym poście!
Pozdrawiam,She's From Coruscant.
- Co się stało? - spytałam trochę sarkastycznie.
- Ten dzieciak doprowadzi mnie do białej gorączki! Wchodzę do jego pokoju,naciskam guzik od drzwi i ledwo co przekroczyłam próg miałam na głowie wiadro! Kilka sekund później poczułam że w coś wdepnęłam. Nie chcesz wiedzieć co to było!
- Zeetaraa wlazła w gówno! - wrzasnął Kai śmiejąc się wniebogłosy.
Także wybuchłam śmiechem. Wtedy natknęliśmy się na Kasi. Gdy opowiedzieliśmy jej cała historię,myślałam,że padnie ze śmiechu. Na śniadaniu spotkałam osobę dobrze mi znaną,ale mniej lubianą. Ara siedziała przy swoim stoliku i jadła kanapki z serem. Postanowiłam na nią nie patrzeć i nic nie mówić. Usiadłam i włożyłam na talerz gruszkę i sałatkę owocową. Wtedy do sali wszedł nie kto inny jak Anakin.
- Dzień dobry,moi kochani adepci! - krzyknął do nas,gdy przechodził blisko.
- Dzień dobry! - odpowiedzieliśmy,a ja lekko się uśmiechnęłam.
Widziałam,że poszedł do stołu niedaleko Rady Jedi. Tam siedzą padawanowie. Gdy zjedliśmy,mieliśmy zejść na trening do Arborteum. Dziś mistrz Yoda uczył nas posługiwać się Mocą. Najlepiej wychodziło Kasi. Zeetaraa była nadal wściekła,więc nie mogła się skupić. Ja otrzymałam skromną pochwałę,bo ani razu nie upuściłam żadnego z przedmiotów. Kai musiał jeszcze dużo ćwiczyć. Dwa razy zrzucił sobie kamień na głowę. Wtedy przyszła mistrzyni Aayla Secura. Mówiła o tym,że będą zbierać Radę z powodu ważnych spraw,które zawisnęły nad Coruscant. Mistrz Yoda powiedział jej o Kasi. Mistrzyni Secura nie ma padawana. Zostaliśmy poinformowani o tym,że wybory adeptów na padawanów nastąpią dziś o godz. 15. Poszliśmy na obiad. Dzisiaj były ziemniaki z sosem miodowym. Potem mieliśmy isć do sali wyboru. Stanęliśmy na środku. Przywitał nas mistrz Yoda.
- Witajcie drodzy adepci! Dziś dla niektórych z was dzień niezwykły będzie. Wybrani zostaniecie na padawanów. Zaczynać chyba możemy.
Na środku stanęła mistrzyni Adi Gallia.
- Miltea Ramirez- rzekła.
Potem zobaczyłam mistrza Plo Koona.
- Shantall Morgan
Następnie wystąpiła mistrzyni Aayla Secura.
- Kasi Sha'rill
Widziałam też Shaak Ti.
- Zeetaraa Shan.
Mój kochany klan się rozpada. Zostałam tylko ja i Kai.
Wtedy ujrzałam mistrza Ki-Adi Mundi'ego.
- Ara Bardotta.
Odezwała się Luminara Unduli.
I wtedy usłyszałam coś,czego nigdy się nie spodziewałam. Nie miałam tego nawet na myśli
- Ahsoka Tano.
Byłam zszokowana. Ale stanęłam obok mistrzyni i słuchałam dalej.
Była jeszcze Mavra Zane.
- Kai Reees.
Po mnie i Kai'u przydzielono jeszcze wielu adeptów. Byłam z siebie dumna,bo udało mi się zostać padawanem. Mistrzyni Luminara spojrzała na mnie i uśmiechnęła się szeroko.
- To nowy rozdział Twojego życia,młoda padawanko.
- Dziękuję,że mistrzyni umożliwiła mi rozpocząć ten rozdział.
- Ależ nie masz za co dziękować,Ahsoko. Jesteś bardzo silna Mocą,czuję w Tobie duży potencjał,nie zmarnuj życiowej szansy i pamiętaj,drugiej nie będzie.
- Rozumiem.
Mistrzyni powiedziała jeszcze,żebym spakowała swoje rzeczy,bo dostanę nowy pokój. Weszłam do maleńkiego pokoiku i otworzyłam torbę. Spakowałam wszystkie szaty,buty,mydło,komunikator,treningowy miecz świetlny i pamiętnik. Po chwili do drzwi zapukała mistrzyni Luminara.
- Ahsoko,jesteś gotowa?
- Tak,już idę.
Otworzyłam drzwi i podążyłam za Unduli. Wreszcie zatrzymałyśmy się przed biało-srebrnymi drzwiami. Mistrzyni otworzyła mi i weszła do środka.
- Pokaż,co tam spakowałaś.
Wyciągnęłam wszystko z torby,a moja mentorka uśmiechnęła się,wyraźnie rozbawiona.
- To wszystko nie będzie Ci już potrzebne. Nowe szaty masz w komodzie. Miecz Ci się przyda,o tym nie pomyślałam,buty są w rogu przy komodzie. Pamiętnik możesz zostawić. Mydło zanieś sobie do toalety. Komunikator schowaj i nie zgub,bo będziemy miały problem,a tego nie chcemy. Łóżko masz duże,więc powinno Ci pasować. Idę do mistrza Yody,a Ty przebierz się i przyjdź na kolację,spotkasz innych padawanów,z którymi być może się zaprzyjaźnisz. No i zobaczysz starych przyjaciół. Do zobaczenia w stołówce,młoda padawanko.
- Dobrze,mistrzyni. Do zobaczenia.
Rozpakowałam się,a później przebrałam się w szatę. Była ładniejsza niż te stare. Buty trochę za duże,ale wygodne. Poprawiłam jeszcze kilka drobiazgów,bo uważałam,że musi być idealnie. Zeszłam do stołówki. Zobaczyłam Kasi,która pięknie wyglądała w krótkich włosach z małym warkoczykiem,Zeetareę,której głowoogony zdobiły teraz złote pierścienie i Kai'a,który chwalił się wszystkim nowymi ubraniami. Podeszłam do nich.
- Ślicznie wyglądasz,Ahsoko! - powiedziała Kasi i mocno mnie przytuliła.
Zeetaraa także uścisnęła mnie i zwróciła się do mnie.
- Gdzie masz swój pokój?
- Pokażę Wam po kolacji.
- Ja mam na drugim piętrze,Kasi parę pokoi dalej,a Kai nade mną na trzecim piętrze.
- Ja mam na pierwszym.
- Fajnie masz, nie musisz tyle po schodach wchodzić. Chodź, siadaj!
Usiadłam i zabrałam się za jedzenie. Byłam głodna. Bardzo głodna. Po chwili obok mnie usiadła trochę starsza dziewczynka rasy ludzkiej.
- Cześć,jestem Miltea. Mam 7 lat. A Ty? Jak się nazywasz?
- Mam na imię Ahsoka i mam 5 lat.
- Zostaniesz moją koleżanką? Mam pokój obok Ciebie.
- Jasne. Będziemy sąsiadkami.
Po kolacji razem z Kasi,Zeetaraą,Kai'em i Milteą poszłam do siebie. Pokazałam im pokój. Miltea pobiegła do swojego pokoju,a ja jeszcze na górę zobaczyć pokoje przyjaciół. Najbardziej podobał mi się pokój Kasi,taki prosty i spokojny,zaś w pokoju Zeetary był nieład i energia. Pożegnałam się z przyjaciółmi i zeszłam na dół. Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Po chwili w drzwiach ujrzałam mistrzynię Luminarę.
- Witaj Ahsoko! Chciałam tylko sprawdzić,czy jesteś już u siebie.
Wszystko w porządku?
- Tak!- powiedziałam rozradowana.
- W takim razie,dobranoc!
- Dobranoc!
Poszłam się umyć, przebrałam się w piżamę i umyłam zęby. Napisałam jeszcze notatkę do pamiętnika,zgasiłam światło i zasnęłam.
---------------------------------------------------I jak Wam się podoba rozdział 3? Mam nadzieję,że będzie Was tutaj coraz więcej ;) Do zobaczenia w kolejnym poście!
Pozdrawiam,She's From Coruscant.
wtorek, 5 stycznia 2016
*ROZDZIAŁ 2*
Obudziłam się dziś bardzo wcześnie,bo już o 5 rano. Nie miałam pojęcia,co mam robić,więc mimo tego,że nie wolno w nocy wychodzić z pokoi adeptom tak młodym jak ja,wyszłam na korytarz. Pomyślałam,że pójdę do Kasi. Ona wstaje o 5 i rysuje. Lubię oglądać jej rysunki,robi to mimo zakazu posiadania czegokolwiek. Kasi rysuje zwierzęta ze swojej planety i piękne krajobrazy. Jednak zanim dotarłam do jej pokoju obok mnie przemknęła obok mnie zakapturzona postać. Tajemnicza osoba biegła bardzo szybko. Postanowiłam ją jednak śledzić. Po chwili odkryłam,że jest to mężczyzna,ponieważ kaszlnął głośno i odwrócił się w moją stronę. Jednak nie rozpoznałam jego twarzy. Stwierdziłam,że nic tak nie zdziałam i zawróciłam do Kasi. Gdy tylko weszłam do jej pokoju,od razu wszystko opowiedziałam:
- Ale jak to? Po prostu szłaś i wpadł na Ciebie mężczyzna?!-spytała dziewczyna,lekko zszokowana całą historią.
- No tak! Przebiegł obok i potem kaszlnął i odwrócił się i ja...
- Poczekaj Ahsoko! Wszystko na spokojnie. Wiemy,że to mężczyzna,dość wysoki i miał ciemną szatę z kapturem-wyliczała Kasi.
Była opanowana i mówiła spokojnie. Była godna tytułu padawana. Postanowiłyśmy iść i szukać tego mężczyznę. Kasi poszła w stronę archiwum,a ja w stronę ogrodów. Po chwili zza rogu wyłoniła się moja przyjaciółka. Kiwnęła do mnie ręką. Podeszłam do niej i spojrzałam we wskazaną stronę. Siedział tam przy biurku i chował głowę w ramionach. Kasi podeszła do niego i pociągnęła mnie za sobą. Gdy zbliżyłyśmy się do niego,podniósł się i spojrzał na nas. Teraz obie wiedziałyśmy,kim jest nasz tajemniczy gość:
- Kim jesteście? Czego chcecie? Kolejne problemy,które na mnie ktoś zrzuci?!- wrzeszczał jeszcze przed chwilą nieznajomy mi chłopak.
- Spokojnie... Jestem Kasi,a to jest moja przyjaciółka Ahsoka. Nikt nie będzie nic na Ciebie zrzucał. Powiedz nam co się stało-mówiła dziewczyna.
- Jestem padawanem. Mam problem,bo nikt mnie nie rozumie. Ani mój mistrz,ani Rada Jedi. Nikt!- mówił z wyrzutem.
- A może jak nam powiesz,kim jest Twój mistrz,to Ci pomożemy?-spytała Kasi.
- Obi-Wan-odparł- Obi-Wan Kenobi jest moim mistrzem.
- Nazywasz się Skywalker,prawda? Anakin Skywalker?- kolejne pytanie padło z ust mojej przyjaciółki.
- Tak. Skąd wiesz? Ja... Nie mogę Wam powiedzieć. To bardzo osobiste. Idźcie już,nie chcę by ktoś miał mój problem na głowie- powiedział smutno.
Wyczułam w jego głosie nutkę niepewności. Nie chciał nic powiedzieć,ale wewnętrznie jego dusza była rozdarta.
- Powiedz,proszę...- powiedziałam cicho.
- Rada nie chce mnie dalej szkolić. Mówią,że mam niepewną przyszłość. Przeszkadzam im,we wszystkim - wydusił i opadł bezsilnie na blat biurka.
- Nie mów tak. To niemożliwe. Słyszałyśmy o Tobie wiele. Jesteś wspaniałym Jedi- powiedziała Kasi,kładąc rękę na jego barku.
- Dziękuję Ci,nikt mi tego jeszcze nie powiedział. Jesteś miła- rzekł Anakin,już spokojnie- A teraz idźcie. Pomogłyście mi. Jeszcze się Wam kiedyś odwdzięczę.
- Do zobaczenia!-powiedziałyśmy obie jednocześnie.
- Do zobaczenia!- powiedział Anakin lekko się uśmiechając.
Wyszłyśmy z archiwum i poszłyśmy na śniadanie. Kai i Zeetaraa czekali już na nas przy naszym stole.
-Dziewczyny,gdzie Was wcięło?! Czekamy już z pół godziny!- zaśmiała się Zeetaraa.
- Nigdzie- powiedziała Kasi i spojrzała na mnie porozumiewawczo- Zaspałyśmy.
Zeetaraa miała nam dużo do powiedzenia o dzisiejszym budzeniu Kai'a. Mały wczoraj znalazł kamień w ogrodach i położył go pod drzwiami pokoju. Gdy Zea je otworzyła,nie zauważyła kamienia i wywinęła orła. Kai wstał z łóżka i zaczął po nim skakać,dzięki czemu złamał deskę i wpadł do środka. Tym razem Zea śmiała się i prawie się udusiła. My także parsknęłyśmy śmiechem. Po śniadaniu poszłyśmy zgłosić mistrzowi Yodzie zepsucie się łóżka Kai'a. Obiecał,że mały dostanie nowe. A mnie nadal rozpierała duma,że udało nam się pomóc Anakinowi. Potem byłam w archiwum i czytałam książkę. Nagle zjawił się ktoś,kogo się nie spodziewałam.
-Ara! Co tutaj robisz?
- Nic,spokojnie. Przyszłam sobie z Tobą pogadać. I mam dla Ciebie pewien układ.
- Nic mi nie zrobisz!
- Jeśli zrobisz,co Ci każę,to owszem,nic Ci nie zrobię!
Chwyciła mnie za szatę i przycisnęła do ściany.
- Posłuchaj mnie,Ty togrutańskie ścierwo! Masz....
Nie dane jej było skończyć.
- Zostaw tę małą Togrutankę,padawanko!-wrzasnął.... Anakin.
Ara spłoszyła się i odeszła. Anakin podszedł do mnie i spytał,czy nic mi nie jest. Powiedział też,że powinnam się poskarżyć do mistrza Yody. Nie lubię skarżyć,bo uważam,że pięciolatka też ma swój honor. Podziękowałam Anakinowi i poszłam na obiad. Zeetaraa i Kasi śmiały się z Kai'a,który jedząc czekoladę usmarował sobie całą twarz i jego cera zmieniła kolor na brązowy. Później byłam w ogrodach z dzewczynami i małym,który zaopatrzył się w buty. Po dwóch godzinach musieliśmy iść do jego pokoju pomóc składać łóżko,które już przyniesiono. Zeszło nam ze trzy godziny,bo Kai biegał i roznosił części po całym pokoju. Potem była kolacja. Zjadłam szybko i poszłam zobaczyć Kai'a,który był już umyty w nowym łóżku. Następnie poszłam do siebie i zasnęłam prawie od razu.
---------------------------------------------------
Jest wreszcie ten wyczekiwany 2 rozdział! Podoba się? Piszcie w komach! Pozdrawiam, She's From Coruscant.
- Ale jak to? Po prostu szłaś i wpadł na Ciebie mężczyzna?!-spytała dziewczyna,lekko zszokowana całą historią.
- No tak! Przebiegł obok i potem kaszlnął i odwrócił się i ja...
- Poczekaj Ahsoko! Wszystko na spokojnie. Wiemy,że to mężczyzna,dość wysoki i miał ciemną szatę z kapturem-wyliczała Kasi.
Była opanowana i mówiła spokojnie. Była godna tytułu padawana. Postanowiłyśmy iść i szukać tego mężczyznę. Kasi poszła w stronę archiwum,a ja w stronę ogrodów. Po chwili zza rogu wyłoniła się moja przyjaciółka. Kiwnęła do mnie ręką. Podeszłam do niej i spojrzałam we wskazaną stronę. Siedział tam przy biurku i chował głowę w ramionach. Kasi podeszła do niego i pociągnęła mnie za sobą. Gdy zbliżyłyśmy się do niego,podniósł się i spojrzał na nas. Teraz obie wiedziałyśmy,kim jest nasz tajemniczy gość:
- Kim jesteście? Czego chcecie? Kolejne problemy,które na mnie ktoś zrzuci?!- wrzeszczał jeszcze przed chwilą nieznajomy mi chłopak.
- Spokojnie... Jestem Kasi,a to jest moja przyjaciółka Ahsoka. Nikt nie będzie nic na Ciebie zrzucał. Powiedz nam co się stało-mówiła dziewczyna.
- Jestem padawanem. Mam problem,bo nikt mnie nie rozumie. Ani mój mistrz,ani Rada Jedi. Nikt!- mówił z wyrzutem.
- A może jak nam powiesz,kim jest Twój mistrz,to Ci pomożemy?-spytała Kasi.
- Obi-Wan-odparł- Obi-Wan Kenobi jest moim mistrzem.
- Nazywasz się Skywalker,prawda? Anakin Skywalker?- kolejne pytanie padło z ust mojej przyjaciółki.
- Tak. Skąd wiesz? Ja... Nie mogę Wam powiedzieć. To bardzo osobiste. Idźcie już,nie chcę by ktoś miał mój problem na głowie- powiedział smutno.
Wyczułam w jego głosie nutkę niepewności. Nie chciał nic powiedzieć,ale wewnętrznie jego dusza była rozdarta.
- Powiedz,proszę...- powiedziałam cicho.
- Rada nie chce mnie dalej szkolić. Mówią,że mam niepewną przyszłość. Przeszkadzam im,we wszystkim - wydusił i opadł bezsilnie na blat biurka.
- Nie mów tak. To niemożliwe. Słyszałyśmy o Tobie wiele. Jesteś wspaniałym Jedi- powiedziała Kasi,kładąc rękę na jego barku.
- Dziękuję Ci,nikt mi tego jeszcze nie powiedział. Jesteś miła- rzekł Anakin,już spokojnie- A teraz idźcie. Pomogłyście mi. Jeszcze się Wam kiedyś odwdzięczę.
- Do zobaczenia!-powiedziałyśmy obie jednocześnie.
- Do zobaczenia!- powiedział Anakin lekko się uśmiechając.
Wyszłyśmy z archiwum i poszłyśmy na śniadanie. Kai i Zeetaraa czekali już na nas przy naszym stole.
-Dziewczyny,gdzie Was wcięło?! Czekamy już z pół godziny!- zaśmiała się Zeetaraa.
- Nigdzie- powiedziała Kasi i spojrzała na mnie porozumiewawczo- Zaspałyśmy.
Zeetaraa miała nam dużo do powiedzenia o dzisiejszym budzeniu Kai'a. Mały wczoraj znalazł kamień w ogrodach i położył go pod drzwiami pokoju. Gdy Zea je otworzyła,nie zauważyła kamienia i wywinęła orła. Kai wstał z łóżka i zaczął po nim skakać,dzięki czemu złamał deskę i wpadł do środka. Tym razem Zea śmiała się i prawie się udusiła. My także parsknęłyśmy śmiechem. Po śniadaniu poszłyśmy zgłosić mistrzowi Yodzie zepsucie się łóżka Kai'a. Obiecał,że mały dostanie nowe. A mnie nadal rozpierała duma,że udało nam się pomóc Anakinowi. Potem byłam w archiwum i czytałam książkę. Nagle zjawił się ktoś,kogo się nie spodziewałam.
-Ara! Co tutaj robisz?
- Nic,spokojnie. Przyszłam sobie z Tobą pogadać. I mam dla Ciebie pewien układ.
- Nic mi nie zrobisz!
- Jeśli zrobisz,co Ci każę,to owszem,nic Ci nie zrobię!
Chwyciła mnie za szatę i przycisnęła do ściany.
- Posłuchaj mnie,Ty togrutańskie ścierwo! Masz....
Nie dane jej było skończyć.
- Zostaw tę małą Togrutankę,padawanko!-wrzasnął.... Anakin.
Ara spłoszyła się i odeszła. Anakin podszedł do mnie i spytał,czy nic mi nie jest. Powiedział też,że powinnam się poskarżyć do mistrza Yody. Nie lubię skarżyć,bo uważam,że pięciolatka też ma swój honor. Podziękowałam Anakinowi i poszłam na obiad. Zeetaraa i Kasi śmiały się z Kai'a,który jedząc czekoladę usmarował sobie całą twarz i jego cera zmieniła kolor na brązowy. Później byłam w ogrodach z dzewczynami i małym,który zaopatrzył się w buty. Po dwóch godzinach musieliśmy iść do jego pokoju pomóc składać łóżko,które już przyniesiono. Zeszło nam ze trzy godziny,bo Kai biegał i roznosił części po całym pokoju. Potem była kolacja. Zjadłam szybko i poszłam zobaczyć Kai'a,który był już umyty w nowym łóżku. Następnie poszłam do siebie i zasnęłam prawie od razu.
---------------------------------------------------
Jest wreszcie ten wyczekiwany 2 rozdział! Podoba się? Piszcie w komach! Pozdrawiam, She's From Coruscant.
niedziela, 3 stycznia 2016
*AKCJA 'STOP POZEROM'! JA POPIERAM!*
Hej! Przeczytałam ostatnio na innym blogu o akcji 'Stop pozerom'. Akcja ma zapobiegać tworzeniu się fałszywych przyjaźni. Przyjaźń to cenne uczucie,którym nie obdarzamy wszystkich. Weźcie za przykład bohaterów opowiadania z mojego bloga. Kasi, Zeetaraa, Ahsoka i Kai są jak papużki nierozłączki. Ale spróbujcie teraz przełożyć to na prawdziwe życie... Trochę trudniej,prawda?
Miałam kiedyś przyjaciółkę w gimnazjum. Byłyśmy dla siebie jak siostry. W liceum nic miało się nie zmienić. Ale Natalia obraziła się na mnie,bo wybrałam 'zwykłe' (jak to ona określiła) Liceum w Radecznicy. Do tego Liceum poszło moje rodzeństwo. Chodzi tam siostra,która mogłaby mnie zawieźć z lekcji do domu (w innej wsi). A ona poszła do liceum w najbliższym mieście i do domu jeździ autobusem. Więc w dzisiejszych czasach trudno o prawdziwego przyjaciela czy też przyjaciółkę. Pamiętajcie,to co jest bardzo dobrym koleżeństwem,nie musi zostać przyjaźnią. Pozdrawiam i życzę Wam przyjaźni bardziej udanych i długotrwałych od mojej. Lena
Miałam kiedyś przyjaciółkę w gimnazjum. Byłyśmy dla siebie jak siostry. W liceum nic miało się nie zmienić. Ale Natalia obraziła się na mnie,bo wybrałam 'zwykłe' (jak to ona określiła) Liceum w Radecznicy. Do tego Liceum poszło moje rodzeństwo. Chodzi tam siostra,która mogłaby mnie zawieźć z lekcji do domu (w innej wsi). A ona poszła do liceum w najbliższym mieście i do domu jeździ autobusem. Więc w dzisiejszych czasach trudno o prawdziwego przyjaciela czy też przyjaciółkę. Pamiętajcie,to co jest bardzo dobrym koleżeństwem,nie musi zostać przyjaźnią. Pozdrawiam i życzę Wam przyjaźni bardziej udanych i długotrwałych od mojej. Lena
Subskrybuj:
Posty (Atom)